TROCHĘ PRAWDY NA DESER
☀ ☓ ☀ ☓ ☀
Pozostał
sam na sam w tym pustym pokoju ze staroświeckimi oknami, które w
dodatku wydawały się być nieszczelne i słychać było jak silny
wiatr hula na zewnątrz i dziwnie gwiżdże. Jak dla Grimmjowa było
zacnie. Wcześniej może i mieszkał w podobnie obszernym pokoju, ale
za to nie było tam żadnych okien tylko spore prostokątne wycięcia
w ścianach. Tyle, że tam prawie nigdy nie wiało.Przez moment znowu zaczął bić się z dziwnymi myślami, które przychodziły mu masowo do głowy. Szczególnie, że od momentu kiedy tutaj trafił czuł się zupełnie inną osobą, co było zarazem frustrujące jak i nieznośne zarazem. Może było to na skutek tego, że czuł w sobie tak mało mocy jak nigdy? Bez swojej siły, jakby stracił pewność siebie. Zaczynało go to doprowadzać do szału, A kiedy już wpadał w szał niszczył wszystko co stanie mu na drodze.
Walnął pięścią w ścianę z wrogim krzyknięciem, pozostawiając po sobie widoczne wgniecenie. Być może to trochę pomogło, bo już po chwili wskoczył na łóżko i ułożył się na nim na plecach, podkładając pod głowę ręce. Spoglądał tak w sufit, na którym nadal mieniła się kolorowa sceneria przedstawiająca jakąś bitwę. Wpatrywał się w nią przez bite kilka minut, aż wreszcie stwierdził, że postacie zaczęły się poruszać. Co oczywiście stwierdził ze zdziwieniem, aż wbił się głębiej w materac. Pierwszy raz widział coś tak dziwnego.
Na scenerię nagle wparowała duża grupa pustych, a każdy z nich miał otwartą paszczę i potrząsał gwałtownie głową w niemym ryku. Po chwili puści zostali staranowani przez ziemskie stworzenia. Widoczna została tylko krwawa miazga, tylko kilku z nich biegło dalej z popękanymi, krwawiącymi maskami.
Odwrócił wzrok gdzieś w bok, gdzie okazały mu się duże solidne drzwi. Stamtąd dochodził jakiś podejrzany chrobot, lecz Grimmjow nie miał nawet zamiaru sprawdzać co tam też się znajduje. Nawet, wtedy kiedy rozległ się stamtąd głośny ryk.
Skupiony przez ten moment na tamtych drzwiach nie zauważył, że ktoś przepychał się przez wyważone drzwi do tego pomieszczenia. Cichaczem dwie postacie przemknęły się do środka.
- Miałaś rację Moli. Masz naprawdę niezłego nosa - szepnęła jedna z nich, stojąc na Grimmjowem. - To ten nowy, którego przyprowadził Kirke. Wyglądał jak trup i jego ciało było w strzępkach.
- No, aż dziw, że w ogóle żyje. I w dodatku wygląda jak nowy - powiedziała cicho druga postać. - Ale to ty go znalazłaś tutaj. Zresztą lepiej ode mnie orientujesz się w tych wszystkich zakrętach i korytarzach - dodała po chwili namysłu. - I tak w ogóle to nie Kirke go przyprowadził tylko Sawel-sama. Tamten dureń jest zbyt ciamajdowaty, żeby przynieść tutaj espadę - mruknęła Moli.
- To ma być espada? - syknęła druga postać i zrobiła dziwną minę.
- Spójrz tam - Moli wskazała na drugi koniec pokoju, gdzie migotały resztki miecza należące do Sexto Espady, które unosiły się gdzieś metr nad ziemią. Trudno by było je dostrzec normalnemu człowiekowi, lecz widocznie ona z łatwością go dostrzegła. - Ta katana z pewnością należy do espady.
- E tam - mruknęła druga postać i przewróciła oczami.
- Zresztą to wyczułam ten miecz zamiast jego właściciela - Moli wydawała się widocznie zbita z tropu i spojrzała uważnie na niebieskowłosego. A właściwie to na tył jego głowy. Druga postać uniosła w górę brwi.
- Ruda - szepnęła Moli do tamtej. - Może jednak sobie stąd pójdziemy... Skoro nie wyczuwam jego reiatsu to możliwe jest, że jest bardzo potężn... - w tym momencie Ruda jej przerwała.
- Dajże spokój, to nie możliwe, żeby taki wrak... - zaczęła podniesionym głosem, ale w tym momencie otworzyła z przerażenia szerzej oczy i wzdrygnęła się pod wpływem lodowatego spojrzenia Grimmjowa, który już od dłuższego czasu zauważył, że coś jest nie tak. I w dodatku ktoś szeptał za jego plecami, co nie trudno było usłyszeć.
- Kim jesteście? - rzucił w ich stronę chłodnym tonem.
- J-j-ja jestem M-moli - powiedziała pierwsza z nich chowając się za plecami Rudej.
- Ruda - rzuciła druga i wzdrygnęła się po raz drugi.
- My tylko... byłyśmy ciekawe - odparła wreszcie Ruda z niemym strachem w głosie, co zresztą było widać po jej spiętej sylwetce. Nie wiedziała kim był ten gość i dlaczego tutaj się znalazł. Jednakże skoro Sawel-sama opiekuje się nim to musi oznaczać, że jednak coś znaczy. Albo, że właściciel tego zamku ma jakieś plany co do niego...
- Yyym, chciałyśmy sprawdzić czemu Sawel-sama się tobą tak bardzo interesuje - dodała Moli, która patrzyła spode łba na espadę.
- Sawel-sama...? - mruknął Grimmjow i uśmiechnął się drwiąco. - Cóż, sam chciałbym wiedzieć. Nie potrzebuję niczyjej opieki, szczególnie tego różowowłosego typka.
- Nie mów tak o nim! On był kiedyś Primero Espada! W dodatku to jemu zawdzięczamy to, że jeszcze żyjemy...
Maski pustych zasłaniały trzy czwarte ich twarzy. Ta która nazywała się Moli miała krótkie czarne loczki na głowie i prawdopodobnie żółte oczy. Poza tym była dość krępej budowy i ledwo sięgała mu czubkiem głowy do piersi. Ta druga zaś rzeczywiście miała rude pukle z tyłu związane w gruby sięgający pasa warkocz przeplatany białą wstążką, maska pustego była bardzo popękana, tak samo jak w wypadku Moli.
Poza tym obydwie miały takie same stroje. Czarne długie podkolanówki, ciemnozielone proste sukienki z dużymi kieszeniami z przodu, spore wycięcie pod szyją, lecz pod spodem miały białe bluzki trzy czwarte z bufiastymi ramionami i z kołnierzykiem. Poza tym pod szyją obydwie miały zawiązane wstążki takiego samego koloru co sukienki.
- Moli, Ruda - powiedział ktoś stojący za nimi, a te odwróciły się gwałtownie.
Widzę, że szykuje się wyżerka xD
OdpowiedzUsuńJejciu, tak bardzo mi się podoba ten styl ;w; niby cały czas się coś dzieje, a tak naprawdę wszystko jest wciąż owiane tajemnicą :3 to mi się podoba ^^